środa, 27 sierpnia 2014

Czy ta pani jest stacją benzynową? - czyli gruzińskia lista przebojów zaskoczeń i radości.


1. Stacje paliw

Jechaliśmy marszrutką do Mestii. Krótki postój w Zugdidi. Karol przylepiony do szyby obserwuje tłoczne miasteczko. Nagle zaczyna się w coś z zaciekawieniem wpatrywać:

- Mamo, czy ta pani jest stacją benzynową? - pyta. Myślałam, że się przesłyszałam. Patrzę, analizuję i pozostaje mi jedyna sensowna odpowiedź:

- Tak synu, ta pani jest stacją, znaczy nie stacją, ale ona, lejek i te kolorowe butelki to jest taka jakby stacja paliw - odpowiadam z uśmiechem i niedowierzaniem. Dane mi było być w różnych miejscach, ale tego jeszcze nie widziałam.To jest nasz absolutny numer jeden zaskoczeń i radości.




środa, 20 sierpnia 2014

Góry, krowy i klasztory.

Przed wyjazdem do Gruzji spotkałam znajomego, który niedawno stamtąd wrócił i powiedział, że to kraj nieciekawy, szary, brudny, tylko góry, krowy i klasztory. Trochę mnie to zasmuciło. Zdawałam sobie sprawę, że po pełnym zwierzaków Borneo, trudno będzie dzieci czymś zaskoczyć.  Postrzeganie świata jest jednak  względne...i to jak! Dla mnie Gruzja to cudne, zielone, dzikie góry, szczęśliwe krowy i mistyczne klasztory. Jak zwykle chciałam tam zamieszkać (zawsze chcę zamieszkać tam, dokąd pojadę).
                                                        
                                                     Wspomnienia mam mniej więcej takie:


Znajomy zapamiętał Gruzję raczej tak:



No, a nasze dzieci! Tym razem była ich trójka, przeniosły się w czasie o jakieś 40 lat i cały czas były zdziwione (ale temu chyba poświęcę  cały następny post). Oni wspominają to tak:


To tak tytułem wstępu. Zapraszam do naszej fotorelacji GALERIA GRUZJA
Wkrótce opiszemy wszystko ze szczegółami, wyliczeniami, spostrzeżeniami :)

Aga