wtorek, 6 maja 2014

Najlepszy mecz w życiu!


Lipiec 2013. Malezyjska wioska. Na drzewach Makaki i Orangutany. Tuż obok rzeka, w której buszują krokodyle. Do  naszego obozu przylega  plantacja, na którą, do pracy przyjeżdżają miejscowe kobiety. Pomagają im dzieci. Karol i Julek grają w nogę. Karol od trzech lat należy do klubu, nawet do Azji wziął ze sobą piłkę. Miejscowe dzieci przyglądają się naszym synom. Nagle jeden z nich podchodzi do nich i krzyczy czystą angielszczyzną: - Hey Lewandowski, Can I join? Zaskoczeni chłopcy natychmiast się zgadzają. -Lewandowski pass the ball! – słyszymy. Dziewczynka w różowej bluzce jest niesamowicie zawzięta. Momentami  nawet Karol nie daje sobie z nią rady. Ktoś z dorosłych opowiada nam, że Robert Lewandowski jest tu bardzo znany, że malezyjskie dzieci jak tylko usłyszały, że jesteśmy z Polski od razu przechrzciły Karola. Dowiadujemy się również, że chłopiec w czarno-żółtej koszulce jest mistrzem okolicznych wiosek. Jeszcze świeci słońce, za chwilę zerwie się wiatr i spadnie tropikalny deszcz. Dzieci nie przestaną grać. Zdejmą koszulki i będą tarzać się w błocie. Za miesiąc stwierdzą, że  był to najlepszy dzień w ich życiu.
To była pierwsza backpackerska wyprawa chłopców. Karol  skończył 8, a Julek 11 lat. Plan był ambitny: Pekin – Malezja – Borneo – Singapur – Pekin,  w 24 dni. Sami nosili swoje bagaże, studiowali przewodnik, pilnowali planu. Spisali się na medal! Po powrocie zażyczyli sobie mapę na całą ścianę. Mają swoja podróżniczą zabawę. Lepią z plasteliny kulki, rzucają w mapę, po czym szukają w Internecie informacji na temat miejsca, w które trafili. Dla nas – rodziców – to widok bezcenny!















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz