Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Borneo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Borneo. Pokaż wszystkie posty

środa, 20 sierpnia 2014

Góry, krowy i klasztory.

Przed wyjazdem do Gruzji spotkałam znajomego, który niedawno stamtąd wrócił i powiedział, że to kraj nieciekawy, szary, brudny, tylko góry, krowy i klasztory. Trochę mnie to zasmuciło. Zdawałam sobie sprawę, że po pełnym zwierzaków Borneo, trudno będzie dzieci czymś zaskoczyć.  Postrzeganie świata jest jednak  względne...i to jak! Dla mnie Gruzja to cudne, zielone, dzikie góry, szczęśliwe krowy i mistyczne klasztory. Jak zwykle chciałam tam zamieszkać (zawsze chcę zamieszkać tam, dokąd pojadę).
                                                        
                                                     Wspomnienia mam mniej więcej takie:


Znajomy zapamiętał Gruzję raczej tak:



No, a nasze dzieci! Tym razem była ich trójka, przeniosły się w czasie o jakieś 40 lat i cały czas były zdziwione (ale temu chyba poświęcę  cały następny post). Oni wspominają to tak:


To tak tytułem wstępu. Zapraszam do naszej fotorelacji GALERIA GRUZJA
Wkrótce opiszemy wszystko ze szczegółami, wyliczeniami, spostrzeżeniami :)

Aga






wtorek, 6 maja 2014

Najlepszy mecz w życiu!


Lipiec 2013. Malezyjska wioska. Na drzewach Makaki i Orangutany. Tuż obok rzeka, w której buszują krokodyle. Do  naszego obozu przylega  plantacja, na którą, do pracy przyjeżdżają miejscowe kobiety. Pomagają im dzieci. Karol i Julek grają w nogę. Karol od trzech lat należy do klubu, nawet do Azji wziął ze sobą piłkę. Miejscowe dzieci przyglądają się naszym synom. Nagle jeden z nich podchodzi do nich i krzyczy czystą angielszczyzną: - Hey Lewandowski, Can I join? Zaskoczeni chłopcy natychmiast się zgadzają. -Lewandowski pass the ball! – słyszymy. Dziewczynka w różowej bluzce jest niesamowicie zawzięta. Momentami  nawet Karol nie daje sobie z nią rady. Ktoś z dorosłych opowiada nam, że Robert Lewandowski jest tu bardzo znany, że malezyjskie dzieci jak tylko usłyszały, że jesteśmy z Polski od razu przechrzciły Karola. Dowiadujemy się również, że chłopiec w czarno-żółtej koszulce jest mistrzem okolicznych wiosek. Jeszcze świeci słońce, za chwilę zerwie się wiatr i spadnie tropikalny deszcz. Dzieci nie przestaną grać. Zdejmą koszulki i będą tarzać się w błocie. Za miesiąc stwierdzą, że  był to najlepszy dzień w ich życiu.
To była pierwsza backpackerska wyprawa chłopców. Karol  skończył 8, a Julek 11 lat. Plan był ambitny: Pekin – Malezja – Borneo – Singapur – Pekin,  w 24 dni. Sami nosili swoje bagaże, studiowali przewodnik, pilnowali planu. Spisali się na medal! Po powrocie zażyczyli sobie mapę na całą ścianę. Mają swoja podróżniczą zabawę. Lepią z plasteliny kulki, rzucają w mapę, po czym szukają w Internecie informacji na temat miejsca, w które trafili. Dla nas – rodziców – to widok bezcenny!